Witaj davej

Zacne jest to, że chcesz zgłębiać temat kosmologii alternatywnej (czy może po prostu kosmologii), ale mimo wszystko dobrze byłoby jednak zacząć od tzw mainstreamu, żebyś mógł mieć sam jakiś punkt odniesienia do informacji z którymi się będziesz spotykał, bo wiele z nich nie ma żadnego odniesienia do rzeczywistości.
A skoro o punkcie odniesienia mowa, to czym on właściwie jest?
Arystoteles powiedział coś w stylu: "Dajcie mi jeden stały punkt we wszechświecie, a ruszę Ziemię".
Otóż punkt odniesienia jest takim właśnie punktem, który postrzegamy, jako nieruchomy. Oczywiście będzie on nieruchomy względem jednych przedmiotów, ale nie względem wszystkiego i wszędzie ;)
Kiedy stoimy na chodniku (i nie ma akurat trzęsienia ziemi, czy czegoś podobnego), to wcale nam się nie wydaje, żeby ziemia się poruszała - to raczej Słońce, Księżyc i gwiazdy pełzają sobie po niebie, a różnego rodzaju przedmioty poruszają się wokół nas. Na tej podstawie pierwsze opisy świata stwierdzały, że to Ziemia jest centrum wszechświata i wszystko kręci się wokół niej - nie jest to kłamstwo z punktu widzenia osoby stojącej na chodniku ;) Z takiej perspektywy nawet stwierdzenie, że Ziemia jest płaska nie jest kłamstwem, bo nie dostrzegamy bynajmniej jej krzywizny.
Ale co się dzieje, kiedy sobie siedzimy wygodnie w samochodzie podczas jazdy? (załóżmy, że prowadzi ktoś inny, żebyśmy mogli skupić się na obserwowaniu świata wokół nas) Patrzymy za okno i widzimy jak przelatują nam przed oczami drzewa i domy i cały krajobraz - a my tylko spokojnie siedzimy. Obierając za punkt odniesienia naszą pozycję, stwierdzamy, że to świat na zewnątrz się porusza, a nie my (bo przecież siedzimy na tyłku). Nazywanie takiego stwierdzenia kłamstwem również byłoby nadużyciem, bo z perspektywy pasażera w samochodzie, jest to prawda.
Kiedy już udało nam się wystartować z chodnika i obejrzeć z przestrzeni kosmicznej naszą Ziemię (np dzięki filmikom na YT

), moglibyśmy pewnie zauważyć jakieś zależności w ruchu planet - obserwując niego, gwiazdy i planety, włącznie z naszą własną, moglibyśmy zauważyć, że krążą one wokół najbliższej gwiazdy, jaką jest Słońce, a że nie udało nam się jeszcze wyskoczyć poza Układ Słoneczny, to pewnym uproszczeniem jest oparcie naszego punktu odniesienia na Słońcu, które w widoczny sposób oddziałuje na ciała znajdujące się w jego pobliżu, a które możemy obserwować. I znowu pojawia się założenie, że Słońce się nie porusza, ale dlatego, że względem niego patrzymy na układ planet, nazywany Układem Słonecznym. Nie znaczy to, że Słońce w ogóle się nie porusza, tak jak punkt odniesienia względem chodnika nie zatrzymał Ziemi, ale nie można powiedzieć, że patrzenie na pewne zjawiska z takiego punktu odniesienia jest kłamstwem - co najwyżej uproszczeniem.
Kiedy już wiemy, że Słońce jest częścią galaktyki, którą zwykliśmy nazywać Drogą Mleczną i w dodatku okazało się, że i ono porusza się względem jej środka po jakiejś orbicie, możemy przenieść nasz punkt odniesienia do tego galaktycznego centrum.
Ale ale - tutaj trzeba uważać, bo jak dotąd nie opuściliśmy jeszcze fizycznie Układu Słonecznego i nie popatrzyliśmy na niego z boku, tak jak to możemy zrobić dzięki nagraniom z promów, czy satelitów w przypadku Ziemi. Nie wiemy dokładnie jakie miejsce w galaktyce zajmuje nasz Układ Słoneczny (tylko z pewnym przybliżeniem możemy określić jego prawdopodobną pozycję), nie wiemy w jaki sposób się on porusza względem centrum galaktyki, po za tym, że je okrąża. Na dobrą sprawę nawet nie wiemy jak wygląda nasza galaktyka, tak samo jak nie moglibyśmy dokładnie opisać karoserii samochodu, czy fasady budynku siedząc w jego wnętrzu.
To, jak wygląda ruch planet względem centrum galaktyki też jest chyba tylko założeniem lub teorią. Bo czy wiemy na pewno, że płaszczyzna obrotu planet względem Słońca znajduje się pod kątem prostym do orbity Słońca wzg centrum galaktyki? A może planety w swoim ruchu nie zakreślają spirali, lecz poruszają się względem centrum podobnie jak Księżyc względem Słońca, tj w płaszczyźnie poziomej? A może ten ruch wygląda jeszcze jakoś inaczej? Nie wydaje mi się, żebyśmy mogli to stwierdzić z całą pewnością...
Pozostaje jeszcze kwestia tego, że sama Droga Mleczna też nie spoczywa w miejscu, ale porusza się razem z innymi galaktykami w gromadzie, do której należy. Ta gromada należy do większej supergromady, a ta z kolei porusza się jakoś względem innych supergromad i być może krąży wokół czegoś jeszcze większego...
Tak że pamiętajmy, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia i dobrze jest, kiedy nowe teorie mają odniesienie do starych, bo inaczej jak moglibyśmy zweryfikować ich sensowność?
pozdrawiam
trzysz