Obserwując jak powoli to wszystko zaczyna się układać w całość, dochodzę do wniosku że ten 2012 staje się coraz bardziej realny

.
Zaczynamy dostrzegać powiązania między starożytnymi podaniami a współczesną nauką, czy nawet systemami religijnymi.
Powoli odzieramy wszystko ze zbędnego balastu informacyjnego i gdzieś tam w otchłani naszych umysłów pojawił się ten mały świetlisty punkcik .
Jednak nadal zostało dużo pracy, wzajemne zrozumienie czyli i zrozumienie samego siebie, będzie wymagało nie tyle pracy co przełamania schematów myślowych wyjątkowo głęboko zagnierzdrzonych w naszym umyśle.
Obserwując waszą dyskusję @Lecha z @?Toe Negro PhD dostrzegłem, że właśnie pewien aspekt powoduje problemy, oczywiście mogę się mylić, ale a nuż moje wypociny okażą się jakoś pomocne.
Do rzeczy, wydaje mi się że @?Toe Negro PhD poruszając wiadomą tematykę, traktuje zasoby współczesnej nauki akademickiej bardziej jako zbiornik z potencjalnymi odniesieniami czy porównaniami, niż jako zbiór klocków do budowy prawdziwszego obrazu naszej rzeczywistości.
Może się to wydać dziwne, ale do mnie osobiście taka retoryka lepiej trafia - wywołuje wewnętrzny rezonans, jednak nie o tym chciałem pisać.
Natomiast @Lech, hmm ma chyba bardziej ścisły umysł - co nie znaczy że ścisły .
Więc kwestie nie jasne stara się raczej rozwikłać w sposób matematycznie logiczny stosując jednoznaczne kryteria, tego co nie widać chce wziąć pod lupę i przyjrzeć się bliżej, usystematyzować.
Nie jest to podejście z zasady błędne, jednak należy pamiętać o tym, że w zagadnieniach którymi się zajmujemy co najmniej istotną rolę odgrywają uczucia i emocje .
A dla naszej nauki jest to teren zupełnie dziewiczy, dokładnie chodzi mi o powiązania nauk typowo ścisłych z właśnie uczuciami, emocjami i świadomością.
Wydaje mi się również, że nie zawsze tak było, a mosty łączące te dwa światy zostały zerwane celowo, jednak znów odchodzę od głównego wątku

.
Dlatego wnioski nasuwają się same, bynajmniej jeśli o mnie chodzi, należy dopuścić do głosu elementy naszego prawdziwego JA które lepiej potrafi pracować z tymi "energiami".
Takie podejście może się wydać irracjonalne, szczególnie dla ludzi zachodu, ale może jest tak że wszczepiono je w nas jako jeden z elementów naszego więzienia.
I nie proponuję rzecz jasna odrzucenia tego zachodniego modelu rozumowania, ponieważ było by to również błędem.
To co sam próbuję osiągnąć, można porównać do zrównania - połączenia naszych obydwu półkul mózgowych.
Nadmienię jeszcze, że czai się tu wiele pułapek np: jedną z nich którą chyba udało mi się zidentyfikować, jest próba zrozumienia i defakto zdominowania naszego emocjonalnego JA przez tą część bardziej ścisłą.
Szczególnie dla ludzi wyedukowanych na modłę zachodnią, taka ścieżka może się wydać atrakcyjna i często wchodzą na nią niemal bezwładnie, jednak to z całą pewnością nie zadziała.
Musimy się stać na równi artystami co powiedzmy fizykami kwantowymi, to brzmi jak próba zmieszania wody z olejem, ale może tak naprawdę jesteśmy masłem

Jeszcze odnośnie "fraktali" i powiązania ich z tym czego szukamy, trochę to dziwne ale sam bardzo często dostrzegałem to w taki sposób jak @Toe Negro PhD.
Ciekawym doświadczeniem jest zabawa fraktalami, a szczególnie podróż w głąb tych struktur, coś w naszej psychice każe nam zaglądać coraz głębiej jakby gdzieś tam na dnie było coś istotnego, jakby zostaliśmi hipnotyzowani .
W naszym prawdziwym życiu, też mamy często do czynienia z podobnymi mechanizmami, ta nie odparta chęć przejścia kolejnej planszy w grze i zobaczenia co jest dale.
Nałogi i uzależnienia, są również dobrym przykładem, rzecz jasna typowy naukowiec powiedział by że to endorfiny itd. , jednak to chyba nie aż tak proste.
A jeśli jesteśmy już przy nauce, to czy ta pogoń za kolejnymi odkryciami nie jest w przybliżeniu właśnie tym samym, czyli podróżą w głąb fraktala.
Tyle że ten fraktal jest nieporównywalnie bardziej złożony, a naszym naukowcom trudniej jest dostrzec że tak na prawdę obraz wszystkiego mają ciągle przed oczyma bez względu jak bardzo się zagłębią .
Ciekawym eksperymentem z fraktalami, tak nawiasem dało mi to dużo do myślenia, jest podróż nie w głąb ale w "górę" do samego końca, jak mi się wydaje jest to tym o czym pisał @Te Negro PhD pod koniec swojej pierwszej wypowiedzi w tym temacie .
@konserwa
>dlaczego i w jaki sposób zostaliśmy odcięci/oddaleni od tej sfery?
Zarówno starożytne podania, jak i moje obecne obserwacje wskazują na to że przystaliśmy na to zupełnie dobrowolnie i w dobrej wierze .
Jednak konstruktor tego powiedzmy matrixa, nieco nas oszukał i przy okazji próbował osiągnąć swoje własne cele, jednocześnie rozbieżne z założeniami eksperymentu na który zgodziliśmy się.
A jak, no cóż analizując to co nas obecnie trzyma w ryzach czyli TV, indoktrynacja religijna społeczna itd.
Dochodzę do wniosku, że w tedy musiało to być coś podobnego, z tą różnicą że nałożyliśmy te kajdany dobrowolnie będąc świadomi ograniczeń jakie one spowodują.
>czy to tylko manipulacja społeczna, czy manipulacja DNA a może jedno i drugie?
Oczywiście to musi być manipulacja na wszystkich obszarach które dostrzegamy .
Jeśli chcielibyśmy kogoś zatrzymać w ciemnym pokoju, nie może w nim być nawet najmniejszej szczeliny przez którą dotarło by światło, bo wtedy mógłby on dostrzec wyjście.