No toście się rozpisali a ja myślałem, że temat "zdechnie". Dlatego warto poświęcić swój
czas.
timewave pisze:
Ignorancja zabija, są więc dwa wyjścia albo dasz się zabić albo przetrwasz
ale to wymaga wysiłku.
Inaczej może się skończyć - jak to już miało miejsce bo oni już to zrobili - na rampie
kolejowej i "kąpieli" tyle, że bynajmniej nie w wodzie...
W ub. r. prawdopodobnie przy okazji rocznicy wojny wysłuchałem relacji jakiegoś mieszkańca
Polski w tamtym czasie, który przeżył wojnę i jeszcze pamięta jak 31.08.1939 r. pakował
tornister do szkoły. Jednak zamiast rozpoczęcia szkoły rozpoczęła się wojna. Świat wcześniej
huczał o zbrojeniu Niemiec, Hitlerze, NSDAP, podpalenie Reichstagu w 1933 r., panowały
ponure nastroje w Europie; takie przedwojenne a to ktoś sobie nieświadomy niczego pakuje na
drugi dzień tornister do szkoły.
Faszyzm nie powstał 30.08.1939 a Niemcy nie rozpoczęły przygotowań do zbrojeń 31.08.1939...
Fajnie jest niczym się nie przejmować ale to - jak uczy historia - jest możliwe tylko do
pewnego momentu.
To jest właśnie zabójcza ignorancja i więcej szczęścia niż rozumu, bo gość przeżył wojnę i w
obecnych już czasach powiedział o swojej ówczesnej własnej ignorancji na to co się wokół
dzieje.
Indi pisze:
Punkt Mu pisze:
Czyż nie jest " dawaniem wiary " wiara że są jakieś "zagrody" ??? Oczywiście.Jak i moja
wiara że osiągnę końcowe oświecenie cokolwiek to jest.To ani dobre ani złe.Na pewnym
poziomie wszystko jest wiarą jak ... myślisz.Trzeba wierzyć w to co się wymyśli bo po co
wymyślać ?
Bardzo mi sie to podoba.
Mam też taką osobistą koncepcje, że te Zagrody jednak istnieją - bo dlaczegóż miałyby nie
istnieć? Tak samo, jak ludzie hodują sobie jedzonko w postaci biednych zwierzątek, roślin
itp - ograniczając ich NATURALNY rozwój, pierwotną naturę, aby uzyskać wygodną dla siebie,
dookreśloną hodowlę - tak samo ludzie mogą/są hodowani.
Co ciekawe - ludzie sie oburzają, kiedy poznają tę koncepcję - a sami to robią

Ale też - tak jak mój ulubiony Don Juan mówił - jest możliwość "wydobycia" się poza ten
standard.
Czy są Zagrody - czy ich nie ma, to faktycznie kwestia wiary, ale też wiedzy, wynikającej z
wglądu. Są ludzie, którym zostało dane zobaczyć autentyczną rzeczywistość.
I teraz - albo sikasz ze strachu, ze ktoś żeruje na Tobie, albo to traktujesz jak STAN,
który nie jest Tobą prawdziwym, jest tylko stanem, chwilą, sytuacją - i dalej w tym stanie
idziesz sobie spokojnie w kierunku wewnętrznego Światła.
Ani oświecenie, ani jego brak chyba nie są tak naprawdę ważne w tym wszystkim.
Bo czyż ptak ma szansę go doświadczyć? A może nigdy go nie stracił?
Niezależnie od osiągnięcia oświecenia, bądź nie - ptak po prostu jest

Jest ptakiem i pięknie unosi się w przestworzach.
Więc może i my powinniśmy po prostu pięknie być ludźmi (nie kombinując za dużo)....
Skomplikowane tematy wynikły w tej dyskusji całej

Indi pisze:
Aczkolwiek - warto uwzglednić też to, że każdy z nas jest indywidualnością i
nie wolno nam negować wyborów innych.
Są istoty, które wybrały doświadczenie bierności, a inni - wybrali mega aktywność, nakręcaną
emocjami.
A nam pozostaje tylko zobaczyć to, zaobserwować i ... nie oceniając robić swoje, poszukując
przyjaciół myślących podobnie. Jak widać - sporo nas tu jest
Ale co zrobić kiedy ludzie żyją z dnia na dzień? Ja sobie myślałem do niedawna tak, że po co
wszystkie nauki jak żyć skoro własnie ludzie żyją z dnia na dzień i w ostatnią drogę życia,
nieświadomi bedą robić to co robili dotychczas...jeden odejdzie w samochodzie, drugi podczas
posiłku, trzeci nie wstając jeszcze z łóżka...
Ale nie uważam aby dla większości ludzi ignorancja była wyborem ludzkim ale jest ona
wynikiem wielu czynników zewnętrznych - braku orientacji i własnego zdania, zwykłej
niewiedzy, braku chęci badania i rozwoju samego siebie, akceptacja wszystkiego co nas
spotyka itd.itd.
A wszystkie te behawioryzmy kontrolowane zzewnątrz, podsycane przez propagandę,
dezinformację, kłamstwo, programowanie i kontrolę umysłów itd....również negatywny wpływ
naszych już zaprogramowanych bliskich. Baaardzo trudno się z tego otrząsnąć.
Zajmuje całe lata.
Nie każdego osobnika prawda musi dotknąć tak znacząco jak na przykład mnie. Żeby od razu się zmienić i przewartościować swoje wszystkie dotychczasowe wyobrażenia. Kiedy dowiadujesz się >>>żyłeś w kłamstwie<<< to ta wiedza może uczynic z twojego życia cud. Kiedy przepływa przez ciebie energia i jest to nowe doświadczenie nie ma juz kroku wtył. Wystarczy wtedy powiedzieć sobie: tak CHCE WIEDZIEĆ.
Prawda jest prawdą. Nie ma oa biegunów dodatnich czy ujemnych ale nie każdy ma predyspozyjce do tego aby tę prawdę zaakceptować.
Kruk pisze:
Fajny wątek i na czasie. Ja również odczuwam bardzo wyraźnie, jakby stłukł się
klosz, pod którym wcześniej spokojnie przebywałem. Nagle odczuwam na własnej skórze sytuacje
o których wcześniej wolałem nie myśleć - bo jakoś się przemykałem pomiędzy problemami. Teraz
są tutaj, siedzą przy moim stole. Kiedy tak siedzę sobie z nimi przy tym stole, nachodzi
mnie refleksja, że w zasadzie to poznanie zawdzięczamy nie książkom ani filmom na youtube,
ale właśnie życiu bez asekuracji. Oczywiście nieodzowna jest też umiejętność spokojnej
obserwacji własnych reakcji i ciągłego zapytywania dlaczego coś takiego się wydarzyło?,
dlaczego zareagowałem w taki właśnie sposób? Jaki ma sens taka reakcja? Zapewniam, że
większość odpowiedzi będzie skierowane do naszego wnętrza. Myślę że tylko w taki sposób,
można krok za krokiem oderwać się od matrixa.
Kiedy stoję ponad tym wszystim dostrzegam groteskowośc tej sztucznej rzeczywistości, tej
budowanej zagrody dla wiernych owiec, które nie wiedzą że można inaczej. po prostu nie
wiedzą! To o czym mówią, w jakie tematy się angażują jak łatwo się wkręcają w próżnię.
Wszystko to jest ciekawym doświadczeniem. Ale nie czuję się od nich lepszy bo nie jestem
kimś wyjątkowym. Po prostu miałem wewnętrzne pragnienie zasmakować świadomości na swój
nikomu nie znany i przez nikogo przez to nie rozumiany sposób.
Ale nie jest tak pięknie jakby mogło wyglądać z mojej pozycji.
Moja potrzeba to potrzeba wolności. Takiej prawdziwej nieograniczonej niczym.
Czuję możliwośc porozumiewania się bez słów i w ten sposób rozpoznawania się z innymi.
Czuję, że wszystko co kiedyś usłyszałem jako niemożliwe JEST właśnie możliwym.
Chcę być liściem na wietrze.Chcę czuć życie we własnych rękach,
Trzymać je mocno i nie puszczać.
Przebudzenie składa się z wielu elementów układanki tak samo jak nasze dotychczasowe życie
składało się w wielu poziomów kłamstwa.
Dlatego ciągle prowadzę walkę z demonami przeszłości, czyli ciemną stroną chyba mojego
własnego ego!?
thozo pisze:
Trudno powiedzieć co jest złe co dobre często.
Natomiast łatwo jest powiedzieć co jest nieprzyjemne dla ciebie. Spróbuj podziękować za to
co nieprzyjemnego cię spotkało/spotyka/spotka.
Poświęcanie uwagi to zasilanie energią. Dziękowanie to przemiana, wyciągnięcie nauki z
lekcji, która już nigdy więcej cie nie spotka. Magia. Dosłownie znikają nieprzyjemności.
Spróbuj z czymś prostym, a się przekonasz.
Nawet nie wiesz, jak elastyczna jest rzeczywistość, szczególnie ta nasza 3D.
Na pewno spróbuję!
Nasze wyobrażenia mogą być całkowicie nieintuicyjne dla nikogo innego. Tak samo ci co czynią
według nas źle to w ich wyobrażeniu czynia dobrze.
(abstrahując podam przykład: spranie dzieciakowi dupska po wywiadówce - ojciec wierzy, że
robi dobrze i że tym sposobem zmobilizuje dzieciaka do nauki)
Bardzo ciekawa twoja interpretacja thozo. Dziękuję za tą wypowiedź.
Na pewno spróbuje!
Indi pisze:
Ani nie mam żalu do nikogo - nawet nie wiem do kogo miałabym mieć żal?
Nie mam też komu wybaczać - nie czuję się skrzywdzona przez nikogo

Takich ludzi chyba nie ma na świecie?
Można mieć żal nie koniecznie do kogoś ale do losu, do sytuacji jaka nas spotyka,
do całej gamy negatywnych zdarzeń, które wpływają na tu i teraz
Indi i thozo
Napiszcie coś konkretnie więcej o waszej opcji DZIAŁAĆ. Czy to dla innych czy dla siebie.
Jak to robicie?
Niktu