Czytając to i tamto w tematyce śmierci, ba! nawet wczoraj czytając w trakcie długiej podróży autobusem Tybetańską Księgę Umarłych tak sobie pomyślałem ( Przepraszam tym razem również bez filmiku FlashVideo! } , że pobłądzone duchy zmarłych podczas śmierci pozakotwiczały się w zaklętych niskich wibracjach znanych im miejsc, przedmiotów, nawet znajomych sytuacji z życia codziennego ( scenach ), które swoją codziennością przywołują emanacje znane, "znajome" zarówno w "tamtym" jak i w "naszym" wymiarze. Te przedmioty, miejsca, sceny ( tu spekuluję sobie słownictwem - nie jestem znawcą tematyki ) niejako przywołują ducha z mroków krain spoza 3 wymiarów i czasu. Ze względu najczęściej na strach, lęk z jakim duch wszedł w stan pośredni nie był w stanie on kontynuować dalszej wędrówki "czepiając" się jakoby "znajomych" energii... wiecie coś w rodzaju paniki tego ducha ulatującego nad łożem śmierci, widzącego ciało na stole operacyjnym, więc leci i pozostaje w domu za drzwiami w szkatułce z pamiątkami rodzinnymi, uczepiony miłości, lęku, obaw, tęsknot, zdjęć z wakacji, pierwszych ząbków dziecka zachowanych na pamiątkę, może i opętania... albo co powiecie na "przejęcie" i poźniejsze próby przedostania się tutaj ale "razem", z jakimś "towarzyszem".
Niestety ten kto nie wierzy w wielowymiarowość istnienia, wielowymiarowość Kosmosu, "świetlny" aspekt świadomości będzie miał wielkie problemy z zaakceptowaniem tego typu interpretacji. Propozycji, uściślając ( all bullshit!

).
Dlaczego wspomniałem o Tybetańśkiej Księdze Umarłych ? Zresztą to nie jedyne, aczkolwiek niesamowite, natchnione pismo, traktujące o procesie umierania i transformacji świadomości ( w tym przypadku o wędrówce po świecie
bar-do - coś więcej niż znane nam potocznie "zaświaty" ). W nim jednak zwróciłem uwagę na drobny aczkolwiek być może pomocny szczegół w tej tematyce. Jest tam wspomniane by umierający nie był otaczany np. skórami zwierzęcymi, przedmiotami które znał, rodziną, lamentami... Dlaczego ? Włąśnie by duch tracący cielesne emanacje z obaw, z "duchowego komformizmu" ;) nie przylegał i wcielał się w owe przedmioty, zwierzęta, miejsca ....
Tak sobie na chwilę obecną tłumaczę "roboczo" czym są poltergeisty, zjawy, widma, śmętacze, podiabliska jak to mówią te najstarsze w bimbrowych poleskich lasach.
Ale co ja tam wiem, ja tam operator koparki panie jestem... dopiero co się odkopałem ;) Ciekaw jestem dalszego rozwoju tematu. Nie podważam natomiast autentyczności filmików ale na Dadźboga, Trygława i Perkuna nie oczekujmy, że kiedykolwiek cokolwiek będzie 100% real. WHAT IS REAL ?