Ciekawy mnie tendencja do uciekania od umysłu...
Kiedyś sam uważałem, że świadomość jest sztucznym tworem, ograniczeniem faktycznego wglądu w świat poprzez konkretnego człowieka. Jednak świadomość zależna jest od percepcji, a fakt, że ograniczono nam percepcję nie świadczy o tym, że świadomość jest ograniczona. Na ograniczenie świadomości wpływa zła energia, na rozwój świadomości wpływa dobro, której jest jednak mało. Skąd je brać? Tu schodzimy do sprawy która krąży wokół odwagi, siły...Silny człowiek, potrafił będzie zło którego doświadczył poprzez swą siłę a więc brak odpowiedzi na zło lub nawet pozytywną odpowiedź...potrafił będzie dzięki temu przekształcić na zrozumienie a zrozumienie rodzi siłę. Zrozumienie rozwija świadomość, którą z drugiej strony hamuje zło i działanie negatywu.
Ucieka się od myśli, od JA, od JESTEM. Tak na prawdę myśli są potężną siłą a ich ukierunkowanie, które wczoraj zauważyłem jest sprawą istotną i wpływającą na pozostanie przy myślach, albo chęć ucieczki od niego.
Wczoraj pakując paczki z ziemniakami

stałem i myślałem o energii, jej przepływie. Zostałem zaciekawiony tym przez
La_Mandragorę. Zauważyłem, że nie wszyscy widzą energię jako coś co się odbiera a więc stadium końcowe. Nie którzy odnoszą się do energii jako formy podstawowej, bazowej. Myślałem i myślałem aż w końcu przyszedł kolega z którym przyjechałem do firmy. Chciał numer telefonu do managera, bo jak to określił " Nie będzie tu pracować bo jest zimno, jest mokry i się przeziębi" .
Paczki na taśmie leciały szybko, więc nie miałem czasu zdejmować rękawic i wyciągać telefonu więc powiedziałem, że nie mam. Robił to co ja więc stwierdziłem, że krzywda mu się nie stanie.
Zaraz mi się przypomniała moja myśl która była odpowiedzią na wilgoć i temperaturę 2-4 stopni, gdzie ja miałem krótki rękaw i cienki fartuch.

Myślałem, że te warunki wyjdą mi na dobre bo organizm się wzmocni, a ewentualny katar będzie wiązał się z oczyszczeniem organizmu. Dziś czuje się świetnie, kataru nie mam.
I pytam się, co było przyczyną odmiennych stanów w pracy? Czy nie była nią odpowiedź na zaistniały stan rzeczy, ukierunkowanie myśli?
Co do tematu śmierci, śnił się mi kiedyś ten czas kiedy to byłem, że tak to nazwę "pod kosą". Śmierć była nie daleko, byłem słaby ale wciąż pogodny. Chodziłem i odwiedzałem znajomych, nie mówiłem im co jest ze mną. Dopiero gdy już było bardzo źle powiedziałem im. Wychodząc od nich, zrobiłem parę kroków i spotkałem śmierć na ulicy. Tam gdzie nie widział mnie nikt bliski, gdzie siostra i mama którą uspakajałem wcześniej mnie nie widziały.
Byłem obcy a więc nie spowodowałem tego bólu gdzie rozmawiając z kimś zrobiłem nagle wielkie oczy i odszedłem. Chciałbym tak umierać...