neewton pisze:
HertZ widzisz cała zabawa polega na samo zbawieniu a nie byciu zbawionym.
Ciężka praca nie pasuje tym co chcą być zbawieni i zniszczą wszelkie przeszkody na drodze do bycia zbawionym.
Dokładnie, zwykła konsekwencja w czynach. Jak coś robić to z uwagą, powoli, od początku do końca. Nie ma
czynności, czy pracy która nie wymaga choćby minimalnego wysiłku w zakresie fizycznym czy psychicznym, czyli ma się rozumieć również duchowym. Słyszałem kiedyś mądre słowa od znajomego w starej pracy transportowej polegającej na zgłaszaniu się chętnych na zlecenie przewozu przesyłki:
"Stojąc w miejscu i czekając na to aż wpadnie zlecenie, które się opłaca akurat w rejonie postoju nic Ci nie da. Musisz zgłosić się po zlecenie nieopłacalne najlepiej po drugiej stronie miasta, a zobaczysz jak po drodze zaczną wpadać nowe".
Od tamtej pory ta zasada jest moim życiowym mottem. Leżeć i pachnieć mogę po ciężkiej brudnej, ale jakże rozwijającej osobowość pracy, jakiejkolwiek, ale PRACY!
neewton pisze:
Pamiętajcie ORME gdy jest skoncentrowane "łapie" wszystko od ludzi. Zalecam izolowanie preparatów od takich wpływów.
Jak wyżej, ORME złapie księcia za serce i sumiennie będzie pomagać mu nic nie robić i być tym właśnie kim jest. Te działanie porównuję z podświadomością, która zawsze wiernie stoi przy wiodącej myśli tylko w tym wypadku ORME jest subtelnym (nie żałośnie nazwanym dopalaczem - błagam naprawdę ktoś potrafi to tak nazwać... nie miałem kontaktu z substancją od grudnia, nie uzależnia, lecz czuje teraz nawet jej wpływ) pomocnikiem równowagi w panowaniu między sobą naszych rozgałęzień w postaci współpracowników UMYSŁU i PODŚWIADOMOŚCI czy też ŚWIADOMOŚCI. I to jest tylko przykład MIĘDZY INNYMI. Z podejściem lekceważącym do ORME i oczekującym osiągnie się to właśnie za progiem wejścia. To jest bardzo delikatne i niewielu zauważy cokolwiek. Sorry to nie złota rybka.
edit
Dodam iż droga przebudzenia jest ciężka, długa i nie wierzę, że poznam kogoś kto widzi choćby jej horyzont... Chodzi o to iż na początku fascynacja wchodzi w skrajny poziom co jest naturalne i trzeba to uszanować. Droga Neofity wydaje się być z początku tym co powinno być na końcu, wydaje się być znalezionym należącym się chciwie skrótem do wiecznego szczęścia.. . Niestety magia okazuje się normą, wiedza rosnącymi wraz z nią dróg pobocznych, często trudnych, nieoświetlonych prowadzących pętlą do początku drogi głównej...
Temat ORME splótł się z moim początkiem konkretnych kroków do przebudzenia gdy szukałem złotej rybki która spełni moje życzenia i ozdrowi bliskich.
Teraz wydaje mi się, że jestem bardziej zagubiony niż wówczas, gdy z przepaską na oczach oglądałem wiadomości w TV i dawałem się ponieść tym przejmującym faktom wydarzeń, w demokratycznym państwie.
Może strzelam OFFTOP ale chętnie pomogę tym, którzy chcą być zdrowi i o zdrowie się boją dlatego podstawą jest zacząć leczenie od siebie. Czy z ORME czy bez. SAMOLECZENIE.