konserwa pisze:
główny problem - ego problem jaki diagnozuję, to wypalić gorącym żelazem program pod nazwą:
mój sposób na pokonanie systemowych kajdanów jest najlepszy
jak zwykle niuans polega na tym, że on rzeczywiście jest najlepszy ale dla CIEBIE
zatem warto trochę zmienić skrypt tego programu i możemy iść dalej
wspólnie choć osobno (to tylko logiczna "sprzeczność" z poziomu małego rozumku)
krótko mówiąc - każdy wybiera odcinek, na którym działa, szanujemy się nawzajem i mentalnie wspieramy te odcinki działań, które nie bardzo rozumiemy albo na których nie umiemy działać
ufamy, że Ci co działają "gdzie indziej" - wiedzą co robią
To prawda. Widzę po sobie, że moje ego nie śpi i ciągle chętnie przyjmuje wszelkie smakołyki w postaci pochwał, zauważenia itp itd a przy okazji podpuszcza do wymądrzania się (czego dowodem jest mój poprzedni post i pewnie ten też hehe )
A poważniej to faktycznie świetnie zauważone że tak naprawdę to
największa robota jest wewnątrz nas (przynajmniej ja to tak rozumiem), bo inaczej to możemy mówić ludziom: "Rób to co mówię a nie to co robię" ale to nie działa. Bruce Lipton mówił o tym w "Nowej Biologii" (polecam).
Postanowił odejść od "nauczania" dopóki sam się nie nauczy. Dopóki nie będzie od niego to emanowało. Ludzie łatwo wyczują w nas fałsz lub niezaspokojone potrzeby ego i mogą zacząć się zastanawiać: czy ten gość chce mi przekazać coś wartościowego czy może po prostu zaspokaja swoje ambicje publicznego przemawiania pt. ja mówię-a oni słuchają. Moja osobista obawa jest taka, że niewielu przekonamy w ten sposób.
Po drugie jeśli chodzi o program ego pt. mój sposób na walkę NWO i duchowe przebudzanie jest najlepszy to do niuansu, o którym mówiłeś dodałbym jeszcze jeden, który w sobie zauważyłem: "Przecież to nie chodzi o to żeby było moje na wierzchu tylko o to że wiem, że to najlepszy sposób aby pomóc wielu ludziom w przebudzeniu i osiągnięciu szczęścia. To
dlatego forsuję swój sposób bo po prostu gwarantuje on powodzenie przedsięwzięcia, więc inni powinni to zrozumieć i się do niego dostosować. To ich ego- a nie moje- nie pozwala im iść za mną choć wiedzą (lub powinni wiedzieć - wtedy nie są tak świadomi jak ja), że mój sposób lepszy"
Obserwowanie ego to ciekawe zjawisko: już myślisz że masz je w garści
a okazuję się, że to ego zrobiło cię na szaro i sprawiło żebyś tak właśnie myślał. A dzięki temu będzie mogło znów poszaleć.
To tak jak taki rozwydrzony, bardzo inteligentny małolat: gra biednego, grzecznego, kaja się za psikusa który zrobił, a po tygodniu budzisz się i zdajesz sobie sprawę, że wlazł Ci na głowę i tańczysz dokładnie tak jak ci zagra.
Wiem bo sam jestem elegancko robiony co chwila
Dzięki za przypomnienie konserwa
Długie PS. Rozmawialiśmy z etznabem o kolejnym festiwalu, gdzie pierwszy dzień byłby dla ludzi "zielonych", z ulicy bez informacji o NWO czy rozwoju duchowym a dwa kolejne dni to byłyby już wykłady przeplatane warsztatami w grupach, gdzie równolegle odbywałyby się warsztaty dla przykładu: OOBE, transcendentalnej medytacji, publicznego przemawiania, media relations i pisania artykułów, organizowanie spotkań i konferencji itp. Dzięki temu każdy mógłby wybrać coś co jest bliskie jego ścieżce, czy to skierowanej do wewnątrz i pracą nad sobą- czy na zewnątrz i wychodzeniem do ludzi. Mam nadzieję, że to będzie dobry krok do integracji wszystkich "frakcji" bo miejsca jest dość - każdemu może być wygodnie i każdego potrzeba.
Kto wie, może każdy z nas powinien przejść drogę do wewnątrz żeby mieć z czym wychodzić na zewnątrz...
MRozbicki pisze:
Trzeba działać wielotorowo, na wielu frontach i poziomach, bo każdy z nich jest istotny

dokładnie. każdy z nas jest ważny i każda droga jest dobra. Droga wewnętrzna zmienia lokalnie. Słyszałem nieraz, że nie można zamykać się w domu, medytować i udawać, że NWO nie ma. Moim zdaniem zamykanie się w domu i medytowanie to nie brak walki z NWO. To walka na innym poziomie. Dużo subtelniejszym ale na pewno nie mniej ważnym. Za pomocą wyciszenia jesteśmy w stanie być lepszymi dla otoczenia: nie wkurzamy się już tak bardzo na to co wygaduje wujek na spotkaniu rodzinnym, kiedy ktoś wkręci nam się w sklepie do kolejki - z uśmiechem puszczamy go, jesteśmy przyjemniejsi dla najbliższych, w pracy. To wszystko wpływa na ludzi z którymi obcujemy.
Moim zdaniem nie ma tu rozgraniczenie na tych co robią i na tych co nie robią. Wszyscy robimy nie lepiej, nie gorzej - tylko inaczej. Tak zrozumiałem to co napisałeś - dziękuję za to